Główny Sieć Jak Hugh Jackman nauczył mnie robić trwałe wrażenie?

Jak Hugh Jackman nauczył mnie robić trwałe wrażenie?

Twój Horoskop Na Jutro

Kiedy rozmawiasz z inną osobą, każda chwila jest kluczowym momentem, więc pamiętaj, aby zawsze postępować w ten sposób.

Stałem sam pomiędzy sesjami na wielkiej konferencji w Nowym Jorku. (Jestem dość nieśmiały, ale z dużą praktyką opanowałem starożytną sztukę społeczną Samotnego Wyglądania Pewnego i Bezpiecznego.)

Bardzo miła młoda dama przechadzała się żwawo. – Jestem Janice. Jesteś Jeff, prawda? zapytała.

Przyznałem, że byłem.

Czy Tyler, twórca, jest żonaty?

'Wspaniały!' powiedziała. – Masz chwilę? Bill Lumbergh chciałby cię poznać. Bill (jako fani Powierzchnia biurowa fani zauważyli, a nie jego prawdziwe nazwisko) był dyrektorem generalnym firmy organizującej konferencję.

' Fajnie - pomyślałem. Nie miałam pojęcia, że ​​wiedział o moim istnieniu, więc myśl, że chciał się ze mną spotkać, była pochlebna.

Zaprowadziła mnie do małej sali konferencyjnej. Bill siedział na końcu stołu, szurając nogami i podpisując dokumenty.

— Bill — powiedziała Jane — chciałbym, żebyś poznał Jeffa.

– Cześć Bill – powiedziałem, podchodząc do uścisku dłoni. Nie podnosząc wzroku, machnął lewą ręką w kierunku krzesła i powiedział: „Bądź z tobą”.

Kiedy skierowałem się w stronę krzesła, spojrzałem na Jane. Zrobiła półuśmiech, lekko przymrużone oczy, delikatny niewerbalny gest wzruszenia ramionami, który mówi: „Przepraszam, jest naprawdę zajęty, ale nie bierz tego do siebie, bo w głębi duszy jest dobrym facetem”. W zamian wykonałem półuśmiech, lekkie skinienie głową, niewerbalny gest, który mówi: „Domyślam się, że musisz za niego dużo przepraszać, więc współczuję ci, ale nie musisz przepraszać, bo wiem, że to nie twoja wina .

Więc usiadłem. Czas mijał, a ja kontemplowałem wszechświat i swoje w nim miejsce. Wreszcie podniósł wzrok. – Cieszymy się, że przyszedłeś na nasze skromne zgromadzenie – powiedział.

– Z przyjemnością – powiedziałem. „To wielkie wydarzenie. Jestem pewien, że jesteś bardzo dumny.

Rozmawialiśmy przez kilka minut, czekając, aż przejdzie do sedna. Miał tę roztargnioną minę kogoś, kto chce być gdzie indziej i robić coś innego, a ja zdałam sobie sprawę, że może nie być punkt.

Więc przesunąłem się do przodu na swoim miejscu i powiedziałem: „Cóż, jestem pewien, że jesteś naprawdę zajęty”, żeby sprawdzić, czy mam rację.

– Dzięki za zrozumienie – powiedział natychmiast, wstając, by uścisnąć mi dłoń. 'Baw się dobrze!'

Niestety nie bawiłem się świetnie, a przynajmniej nie tak wspaniale jak byłem. Nie przeszkadzał mi fakt, że nie wydawał się zainteresowany rozmową ze mną; w końcu kim jestem? Niepokoił mnie fakt, że on… zapytał żeby ze mną porozmawiać... a potem pojawił się roztargniony, bezinteresowny i zadowolony, że się mnie pozbył.

„Jako właściciel jesteś swoją firmą” może być banalne, ale nie mniej prawdziwe: potem zobaczyłem konferencję – i jego firmę i jej produkty – w innym, mniej pozytywnym świetle.

Mały z mojej strony? Może, ale nic na to nie poradzę.

Dwa dni później przedzierałem się przez Central Park w drodze na spotkanie z przyjacielem w jego restauracji. Gdy wyszedłem z parku, zatrzymałem się na chwilę, aby zdecydować, czy zdążę przejść resztę drogi, czy też powinienem wziąć taksówkę.

Głos za mną powiedział: „Zagubieni?”

Odwróciłem się i powiedziałem: „Nie wydaje mi się...”, a potem przestałem. O kurczę. Rosomak stał przede mną.

Uśmiechnął się, przechylił głowę i uniósł brwi w niewerbalnym: „Potrzebujesz pomocy?”.

Powiedziałem mu, że zastanawiam się, czy wziąć taksówkę. Zapytał, skąd jestem (zdradził mnie mój południowy akcent), jaki interes przywiózł mnie do Nowego Jorku (moja teczka stanowi wskazówkę) i czy moja rodzina była na wycieczce (zauważył moją obrączkę). Nie mógł być milszy. Nie miałem nawet okazji wycisnąć komplementu „Kochałem cię w…”.

W końcu powiedział: „Och, czekaj, spóźnię cię. Gdzie idziesz?' Powiedziałem mu.

– Och, to miejsce jest świetne! powiedział. – Załatwimy ci taksówkę. Zrobił kilka kroków na Central Park West, podniósł rękę i wskazał taksówkę. Otworzył tylne drzwi, uścisnął mi rękę, powiedział: „Świetnie się z tobą rozmawiam, kolego”, zamknął za mną drzwi i pomachał, gdy odjechałam.

W ciągu trzech minut Hugh Jackman zmienił mnie w fana na całe życie – ale mnie nie sprzedał. Nie ucieszył się, podając mnie. Po prostu poświęcił mi całą swoją uwagę. Po prostu zachowywał się tak, jakbym przez te trzy minuty była najważniejszą osobą na świecie – mimo że mnie nie znał i na pewno o mnie zapomniał.

Podobnie jak dyrektor generalny, jako artysta jest jego „firmą” i chociaż jestem pewien, że nie było to jego intencją, teraz widzę jego „produkty” w innym, bardziej pozytywnym świetle.

Powierzchowne z mojej strony? Może, ale nic na to nie poradzę.

Jasne, może nie jesteś Wolverine, ale dla swoich pracowników jesteś gwiazdą. Dla twoich sprzedawców, twoich dostawców, dla ludzi w twojej społeczności, którzy cię podziwiają, jesteś gwiazdą. Zachowuj się tak, jakby następna osoba, z którą rozmawiasz, była najważniejszą osobą na świecie, a ona nie będzie w stanie pomóc myśleć o Tobie, Twojej firmie, Twoich produktach w innym, bardziej pozytywnym świetle.

Tylko upewnij się, że to nie gra. Nie manipuluj ani nie fałszuj. Bądź szczery, bądź szczery, bądź sobą – po prostu upewnij się, że jesteś najlepszą wersją siebie, jaką możesz być.

Ponieważ to jest to „ty”, na które inni ludzie zasługują – i które będą postrzegać jako gwiazdę.